Podczas gdy mówiła te słowa bez związku, Ireneusz nie spuszczał oka z jej twarzy. Cała historya o ocalonym w ten sposób honorze ojca, była jednem więcej kłamstwem; czuł to, rozumiał doskonale. Ale ostatni wykrzyk pełen dzikiej prawie namiętności, kłamstwem być nie mógł. Cóż go więcej obchodzić mogło? Chciał się przekonać, czy ta miłość dla niego, jedynie — jak sama utrzymywała — prawdziwe jej uczucie, będzie dość silną, aby mogła wyrzec się wszystkiego i zapomnieć o wszystkiem prócz o nim.
— Tem lepiej! — odpowiadał. — Tem lepiej, jeżeli jesteś niewolnicą hańbiącej przeszłości, która cię krępuje! Tem lepiej, jeżeli zależność od tego człowieka wstręt w tobie budzi! Powiadasz, że mnie kochałaś, że kochasz mnie dotąd, że kłamałaś dlatego jedynie, aby być moją?... Dajże mi teraz dowód tej miłości, abym nie miał prawa powątpiewać nadal o niej. Wskażę ci sposób zerwania bezpowrotnie z przeszłością, wymazania jej z twego życia... Ja także kocham cię, Zuzanno, kocham cię szalenie! Nie pytaj nawet, co czułem, dowiedziawszy się tego, co mi mówiono, zobaczywszy to, co widziałem. Jeżeli nie umarłem, widocznie człowiek z rozpaczy umrzeć nie może. Gotów jestem jednak o wszystkiem zapomnieć, wszystko przebaczyć, gdybym tylko był pewnym, że ko-
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/519
Ta strona została przepisana.