Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/535

Ta strona została przepisana.

— Wrócił do domu wczoraj około czwartej — mówiła Emilia — spojrzawszy na niego, poznałam zaraz, że mu się coś stało. Ale co? Od pewnego czasu przywykłam widywać go smutnym. Oznajmił mi, że jedzie do Włoch. Zapytałam, czy jutro? odpowiedział przecząco i objąwszy mnie wpół, pocałował serdecznie.
Widziałam, że płacze. Spytałam, co mu jest?
— Nic — odpowiedział — gdzie jest Kostuś? To pytanie zdziwiło mnie bardzo. Wiedział przecie, że malec nigdy przed szóstą nie wraca do domu... — A twój mąż? — spytał jeszcze. Potem westchnął głęboko i poszedł do swego pokoju. Przez pięć minut wahałam się co robić... nie należało może zostawić go samego. Obawiałam się jednak być natrętną, bo w tych napadach rozpaczy lada drobnostka doprowadza go do gniewu. Nagle usłyszałam huk wystrzału... Ach! do śmierci nie zapomnę tej chwili!...
Umilkła na chwilę, wzruszenie tamowało jej mowę.
— Cóż mówi doktór? — spytał Klaudyusz.
— Utrzymuje, że niema niebezpieczeństwa, jeżeli nie zajdzie jaka komplikacya — odpo-