Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/536

Ta strona została przepisana.

wiedziała Emilia — twierdzi, że ponieważ w tym nieszczęśliwym rewolwerze kurek chodził ciężko, biedny Ireneusz musiał z pewnym wysiłkiem pociągnąć za cyngiel, wskutek czego kula zboczyła... W dwudziestym piątym roku życia!.. Nie! on nas nie kocha, nigdy nas nie kochał!...
Gdy Emilia tak wyrzekała, odkrywając ranę jątrzącą się w sercu wskutek zapoznanego przywiązania, uczucia tak dobrze matkom znanego — ksiądz Taconet ukazał się we dzwiach pokoju chorego. Uścisnął rękę Klaudiusza, któremu przebaczył już wyjazd bez poprzedniego uprzedzenia ze szkoły Świętego Andrzeja — i odpowiadając na pytające spojrzenia swej siostrzenicy i Rozalii:
— Usypia — rzekł — ja biegnę do mojej szkoły.
— Czy pozwoli pan, abym mu towarzyszył? — spytał Klaudyusz.
— Chciałem właśnie prosić pana o to — odparł ksiądz.
Przez chwilę, obaj mężczyzn! szli obok siebie w milczeniu. Klaudyusz zawsze czuł się onieśmielonym wobec księdza Taconet, bo nieposzlakowany charakter kapłana, sta-