moją, księżną Rudin, która mieszka obecnie we Florencji. Wyobraź pan sobie moje zmartwienie, gdy w parę dni po przyjeździe dziewczyna rozchorowywa się śmiertelnie...
Życie jej zawdzięczam wyłącznie staraniom doktora Louvet... Poczciwy człowiek, nazywałam go zawsze Luwetski, ponieważ leczy tylko rossyan... Niepodobna było myśleć o wywożeniu chorej z Paryża... Na szczęście, pałac ten był wystawiony na sprzedaż, kupiłam go więc z całem urządzeniem... Ale zmieniłam wszystko po mojemu... Spójrz pan gdzie był dawniej ogród...
Mówiąc to, ruchem ręki wskazała Ireneuszowi wielki salon, do którego właśnie wchodzili.
Pokój ten stanowił rodzaj rozległej hali, na ścianach której widniały obrazy niejednakowych rozmiarów i różnej wartości artystycznej, zakupione przez hrabinę podczas licznych jej wędrówek po Europie.
Potężne wrażenie, jakiego w pierwszej chwili doznał Ireneusz na widok przepychu i bogactwa, spotęgowało się stokroć, wobec zbytku duchowego — jeżeli się godzi nadać mu taką nazwę — zbytku, objawiającego się w kosmopolitycznych przekonaniach pani domu.
Hrabina wspominała o Florencji niby o przedmieściu Paryża, mówiła po francuzku z bie-
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/66
Ta strona została przepisana.