zdrajczyni i pozostał wiernym kobiecie, która prawdziwie kochać umiała.
Coelia wabiła swym urokiem... Lorenzo złorzeczył wiarołomnej kochance... Markiz szydził z uczucia... Beatrycza marzyła... Postacie te, przypominające żywo bohaterów szekspirowskiego: „Jak wam się podoba“ owiane były poetycznym urokiem, łagodnym i czarującym, jak promienie światła księżycowego...
Od czasu do czasu, dawały się słyszeć w sali westchnienia kobiece lub wykrzykniki:
— Zachwycające!... Prześlicznie!...
A Ireneusz, przypominając sobie, ile to nocy bezsennych strawił, kreśląc lub przerabiając niektóre ustępy poematu, pamiętał, że najwięcej trudu kosztowała go elegia, którą Lorenzo napisał dla Coelii, a którą ta, uniesiona zazdrością, pokazała następnie Beatryczy... Jakże czułe i szydercze zarazem dźwięki brzmiały w głosie Coletty, kiedy mówiła z przejęciem:
„Gdyby róże umiały odwzajemnić uczucie,
Jakie widok ich krasy wzbudza w sercu człowieka;
Gdyby białe lilie i bzy wonne pojęły,
Jak śnieżysta ich barwa mile oko uderza;
Gdyby niebo błękitne i ruchliwe wód fale