Niema powodu ani do litowania się nad nim, bo jego życie jest łatwe w porównaniu z życiem wielu drobnych kupców i urzędników — ani do pogardzania nim, bo jest inteligentny, i jego poziom moralny nie jest niższy od ogólnego poziomu — ani do wysławiania go, bo ten poziom nie jest zbyt wysoki, a rozwinąć się już więcej nie da.
Ale zato sa słuszne powody, ażeby go się obawiać, bo wielu ludzi postępuje z nim według wstrętnego programu niemieckiego agitatora, który mawiał:
„Trzeba przekonać lud, że jest nieszczęśliwy.”
Dając mu prawo rządzenia sprawami kraju dlatego tylko, że stanowi większość ludności — co jest fatalnym błędem, który sprowadzi kiedyś zgubę Francyi — dano mu możność zadawania śmiertelnych ciosów cywilizacyi.
Jest nad czem boleć, widząc ten wątły okaz ludzkości, że stuletnie trudy rewolucyjne doprowadziły za pomocą szarlataneryj wyborczych podobne niecnoty do rządzenia krajem.
Stwierdzenie tego faktu jest zawsze gorzkie, a więcej jeszcze, jeżeli to samo rozczarowanie, co w sferach ludowych, spotyka nas i w wyższych warstwach społeczeństwa.
Taki właśnie los przypadł w udziale synowi profesora Monneron.
Szedł on, szedł bez celu, upatrując wśród niezliczonego mnóstwa przechodniów w alejach i uliczkach twarzy zadowolonych, zdrowych, silnych. Nie
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/102
Ta strona została przepisana.