zrównoważeni moralnie, których życie jest wypełnione i pożyteczne.
Taki pan Ferrand naprzykład.
Ale na co się to zda, kiedy on, Jan Monneron, nie może stanąć przy jego boku?
I czarowna postać Brygidy ukazywała się zakochanemu jako miraż pełen słodyczy a niedyskretny.
Czemuż nie wychowano go tak, jak ją, w takich samych zasadach, w takiem samem otoczeniu, zwyczajach i wierzeniach?
Wtedy jego zamiar połączenia się z tem niewinnem dzieckiem, marzenie, którem od tak dawna ogrzewał swoje serce, byłoby możliwe do urzeczywistnienia!
Nie potrzebowałby zrywać z zasadami dzieciństwa i młodości dla zdobycia szczęścia w wieku dojrzałym — nie potrzebowałby wypierać się ojca i towarzyszów tej młodości, aby stworzyć nową rodzinę!
O zmroku tego smutnego dnia ciężka mgła osunęła się na miasto. Zapalone latarnie świeciły jaskrawemi plamami w żółtawem powietrzu. Okna domów oświetlały się stopniowo. Winiarnie, składy wędlin i pieczonego mięsiwa jaśniały już światłem i wrzały życiem. Ożywienie przedmieścia stawało się coraz jaskrawsze, a przez zestawienie z niem coraz głębszym był smutek młodzieńca — tak bolesnym chwilami, że nie był już w stanie znieść dłużej samotności.
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/104
Ta strona została przepisana.