się usunąć, byłbym zachwycony... Ale trzeba już iść, jest pół do dziewiątej...
Spojrzał na zegarek, mówiąc słowa, wyrażające tak mało szacunku dla kolegi. Czy dlatego powstał, żeby Jam nie wyczytał z jego oczu tajemnicy, którą odkrył, a której nie chciał zdradzić? Czy te zagadkowe słowa miały być uderzeniem dzwonu na trwogę dla obudzenia nieufności Jana? A może były one objawem naturalnego wstrętu młodego człowieka, którego życie było najzupełniej czyste, wobec rozwięzłości innych? Rumesnil w przerwach socyalistycznych robót chwalił się chętnie różnemi awanturkami.
Wszystko to przypomniało się w tej chwili bratu Julii Monneron, który już chciał wybuchnąć: „Twoje słowa mają inne znaczenie! Wytłómacz się...
Powiedz co wiesz? Masz na myśli moją siostrę, nieprawdaż?!” Ale się powstrzymał i pomyślał:
— Jeżeli coś wie, powiedzial wszystko, co mógł powiedzieć. Jeżeli nie nie wie, musiałbym mu powiedzieć... Ale co? Co w tem jest właśnie?
Wyszli tymczasem obaj z sali i przez ulicę weszli do oddalonego o sto kroków lokalu Związku.
Co on jednak wiedział, ten domyślny człowiek, którego przenikliwość Jan nieraz podziwiał tam, gdzie wchodziły w grę jego społeczne złudzenia, bo wtedy Crémieux-Dax od realizmu przerzucał się do najszaleńszych utopii, z szybkością dowodzącą, że jego władze umysłowe zostawały nie pod władzą rozumu, o którym zawsze mówił, ale pod wpływem jakiegoś mistycyzmu, odziedziczonego po przodkach? Co on wiedział? Monneron patrzył na niego, na jego wątłą, szczupłą postać. Gorączkowe myśli trawiły ten or-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/123
Ta strona została przepisana.