przez nią kochany. Jedynem jego namiętnem pragnieniem od kilka miesięcy było zaślubić ją, a tymczasem zabierał się do wzniesienia pomiędzy nią a sobą nie dającej się usunąć przeszkody. Oświadczył się o nią. Ojciec jej zezwalał pod jednnym warunkiem i właśnie 1-y listopada został za zobopólną zgodą naznaczony jako termin odpowiedzi Jana na postawiony warunek. Gdyby tą odpowiedzią było „tak,” zakochani zostaliby narzeczonymi. Ale student postanowił powiedzieć „nie” i ta myśl już zawczasu rozdzierała mu serce.
I zgodził się na to, czego następstwem było dobrowolae wyrzeczenie się szczęścia, a cóż mówił mu rozsądek? Że przezorniej było rozmówić się z panem Ferrand, ojcem panny, bez widzenia się z nią samą. Lecz przez niekonsekwencyę, w której wszyscy, co kiedykolwiek kochali, odnajdują właściwy zakochanym pociąg do zadawania sobie cierpień, jak gdyby cierpienie przez tych, których się kocha, było dla nich szczęściem.
Jan zajął stanowisko tu właśnie, gdzie pewny był, że spotka Brygidę. Przypomniał sobie, że pierwszy listopada jest wigilią dnia Zadusznego. Ojciec i córka zapewne — tak jest co roku — poszli rankiem na cmentarz Montparnasse, na grób matki.
Pan Ferrand miał i drugą córkę, zamężną za wojskowym, która mieszkała na końcu ulicy Notre-Dame des Champs. Zapewne i ta córka poszła na cmentarz z ojcem i siostrą. Prawdopodobnem było, że ją odprowadzą do domu, a wracając na ulicę
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/13
Ta strona została przepisana.