Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/147

Ta strona została przepisana.

jąc gwałtowność tego człowieka, przeląkł się, ażeby nie zechciał on odpowiedzieć na ostre słowa Jana jeszcze ostrzejszemi słowy.
Crémieux-Dax czuł, że Jan jest znużony, zniechęcony do takich rozpraw, których bezpożyteczność była widoczna. Ci ludzie, którzy chcieli zmienić układ społeczny, nie byli w stanie dojść do porozumienia w sprawie urządzenia jednego wykładu! Udawali altruistów, a występowali zażarcie w obronie swoich osobistych niechęci. Wytrwały Żyd przyjmował to jako zło nieuniknione, ale czuł, że oburza to Jana, który już słabo trzyma się z nimi i gotów jest usunąć się przy pierwszej sposobności. Podążył więc na pomoc, aby ściągnąć na siebie gniew introligatora, którego nienawiść odczuwał. Ale dla Crémieux-Daxa obojętną była sympatya i antypatya ludzi z nielicznemi wyjątkami, z których jednym był Jan. Człowiek był dla niego tylko pionkiem do zużytkowania w prowadzonej grze. Szło mu o to, ażeby taką energię, jak Riouffola, zachować na usługi Związku, o ile się da najdłużej. I to już wystarczało Crémieux-Daxowi do zniesienia połajania, którego chciał oszczędzić wrażliwemu przyjacielowi.
— Przepraszam odezwał się. — Według przepisów, teraz na mnie kolej. Rozdział V, paragraf 67...
Paragraf ten odnoszący się do rozpraw komitetu, zastrzegał, że szczegółowa dyskusya może się rozpocząć dopiero, gdy wszyscy członkowie objawią swoje zdanie. Crémieux-Dax wiedział, że Riouffol ustąpi, ze skrupulatnością, z którą tacy jak on rewolucyoniści traktują przepisy, a równającą się pedanteryi kapłanów w wypełnianiu swego powołania. Introligator po-