Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/154

Ta strona została przepisana.

du na wstręt, jaki budzą, we mnie zasady pana Chanat, za udzieleniem mu pozwolenia na wykład... To znaczy, ze cztery glosy są za nim. Ale przeprowadźmy ostatnie głosowanie przez tak lub nie jeśli nikt niema już nic do przedstawienia...
Jak bywa zwykle przy rozprawach, gdy jedna ze stron uniesie się zanadto, nastąpiło ogólne uspokojenie po poprzedniem wzburzeniu. Każdy z członków Związku pragnął zakończyć rozprawy, od których — jak to dobrze czuli — zawisła przyszłość ich dzieła. Im bardziej przekonywali się o braku żywotności stowarzyszenia, będącego w sprzeczności z naturalnemi prawami, z tem większą zaciętością usiłowali je podtrzymać, chociaż każdy z nich miał odrębne poglądy na dalszy jego kierunek. Propozycya Rumesnila została przyjęta — tak i nie obliczone bez rozpraw — i młody szlachcic zamknął posiedzenie.
Zawiadomię pana Chanut o naszem postanowieniu i zapytam go, który dzień w przyszłym tygodniu obiera sobie na wykład. Mamy jeden tylko wieczór niezajęty — środę 7-go, wszystkie inne już zamówione... Czy komitet nie ma nic przeciw środzie? Kto jest przeciwny, niech podniesie rękę...
— Nikt nie podnosi? Dobrze! Jeżeli pan Chanut się zgodzi, rzecz skończona...
Gdy wszyscy powstali i wychodzili do sąsiedniej sali, Rumesnil zwrócił się do Jana i przytrzymał go za rękę.
— Powinieneś być ze mnie zadowolony, bo głosowałem za wykładem przez wzgląd na ciebie, no! i przez wstręt do tego bydlaka, Riouffola... Gdyby był do mnie przemówił, jak do Crémieux-Daxa, nie