tak jak zdeptał był Crémieux-Daxa w osobie jego ojca.
Jakaż to głębia urazy w tej drażliwości robotnika, który nie mógł przebaczyć krewniakom tego, że się dźwignęli o jeden szczebel wyżej na drabinie społecznej!
Więc rodzina, którą składali, dotknięta była i w tych, którzy się wznieśli, i w tych, którzy się nie wznieśli?
I dlaczego?
Dlatego, że nie rozwijała się stopniowo i zwolna, we wszystkich jednocześnie rozgałęzieniach.
Jan, doszedłszy do tego punktu zwykłych rozmyślań, objaśniających mu tajemnicę jego losu, skierował się ku domowi rodziców.
Smutek jego wzmagał się tem silniej, że przyłączało się do niego przeświadczenie o fałszywych podstawach, na jakich opierał się Związek Tołstojowski, z którego od kilku już miesięcy nie spodziewał się pociechy; ale jednak nie przewidywał równie ohydnych zajść, ani takiej dzikiej nieprzyjaźni tych ludzi nieoświeconych, których on i jego przyjaciele przepraszali niemal za swoje wykształcenie, ku którym szli z sercem otwartem i pełnem najlepszych chęci. A tymczasem to zetknięcie zaostrzyło tylko poczucie nierówności.
„Nie zawsze zbliża ludzi przebywanie razem” — powiedział raz Ferrand z powodu uniwersytetów ludowych, a te słowa przypomniały się teraz jego uczniowi.
Słyszał głos tego mędrca, który w tym przed-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/162
Ta strona została przepisana.