Ta strona została przepisana.
Wszedł w korytarz, który prowadził po za pokojami do jego gabinetu. i tam, zostawszy sam na sam z Janem, odpowiedział:
— Co się stało?... Pan Berthier był u mnie dziś po południu.
Był to naczelnik oddziału w banku, w którym pracował pseudo Montberon. szczęśliwy kochanek Anieli d’Aray.
Oskarża on Antoniego o popełnienie fałszerstwa. Ach! mój Janie, co za dzień przeżyłem, a nie mogłem mówić o tem z nikim! Z nikim! Nie chciałem mówić z matką, dopóki z nim samym się nie rozmówię. Ona go tak kocha i tak jest wrażliwa! Nie wrócił na obiad. Ty także nie przyszedłeś... Myślałem, że oszaleję!... Kradzież i fałszerstwo!... Ale to nie może być prawda. To nieprawda. To nie prawda...
KONIEC TOMU PIERWSZEGO.