Inny jeszcze powód, który powinien był raczej stanowić przeszkodę do tego związku, zachęcał właśnie profesora.
Była to religia.
Pomimo, że ścisłe poszanowanie obowiązków nauczycielskich nie pozwalało Ferrandowi zamieniać katedry na miejsce propagandy, przekonania jego katolickie były zanadto znane, zanadto złączone z jego pojęciami, ażeby niektórzy uczniowie mogli się powstrzymać od zadawania mu pytań. Dziś jeszcze przesąd, zasiany podstępnie w wieku osiemnastym, żyje pełnią życia — przekonanie o niezgodności pomiędzy wiarą a rozumem jest tak ogólnie rozpowszechnione, że istnienie ich jednoczesne w umyśle wyższym, to połączenie głębokiej nauki i wiary, razi jakby jakaś anomalia.
Jan Monneron szczególnie mógł więcej, niż inni dziwić się temu nastrojowi umysłu, który zaprzeczał tak stanowezo uznanym teoryom, wpojonym mu w atmosferze ojcowskiego domu. Prócz, tego Ferrand był tradycyonalistą nietylko w religii. Był nim także w polityce, a mówiąc o rewolucyi, używał określenia Le Play’a co do „fałszywych zasad 89.” Ciekawość, którą obudziły w Janie poglądy tak odrębne od jego własnych, jego śmiałe zapytania, jego zapał żądny wyjaśnień, cała ta gorączka zaniepokojonego, szukającego prawdy sumienia. wciągnęły Ferranda w rozprawy, z których w początku robił sobie skrupuł. Ale w dalszym ciągu zaczęło go to zajmować równie jak ucznia. I pomiędzy tymi dwoma ludźmi
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/19
Ta strona została przepisana.