Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/194

Ta strona została przepisana.

Szczery i wzruszający ból ojca, okazującego taką ślepą czułość, nie zbudził echa w duszy fałszerza.
Nie myślał w tej chwili o niczem, tylko o niebezpieczeństwie, w które popadł, a tę myśl Jan czytał wyraźnie w jego zimnych, pełnych rozwagi oczach.
Myślał on o sposobach zyskania na czasie z bystrością zwykłą u zbrodniarzy.
(I tem się tłómaczy — tą szybkością w wyszukiwaniu środków ratunku — to, że rozpustnik przedzierzga się tak prędko w złodzieja, a złodziej w mordercę).
Dla człowieka postawionego wobec tak niezbitych faktów, pozostają dwie drogi do wyboru: albo wziąć rzecz całą z bardzo wysokiego tonu i wybuchnąć oburzeniem, albo wzruszyć ramionami i pogardzić.
Jeszcze profesor nie skończył mówić, gdy Antoni zdecydował się na ten drugi sposób, który się godził z nowem kłamstwem, rozwijającem się w jego mózgu.
— Tak — powtórzył — o to najłatwiej...
I cobądź możesz powiedzieć, mam prawo mieć urazę do pana Berthier, gdy pomyślę, że dwoma słowy byłbym odparł jego oskarżenie... Prawda, że mnie była powierzona czynność obliczania książeczki pana La Croix. Ale nie mamy zwyczaju zaprzątać pana Berthier drobiazgami, a on siedząc w swoim gabinecie, w głębi banku, nie widuje nas wcale. Dla