potomek arystokratycznego rodu. I urzędnik banku Nortiera, który udawał przed kochanką bogatego młodzieńca, przybyłego do Paryża z zamczyska w Perigord dla wesołego odbycia studyów prawnych — (najął był nawet umyślnie w tym celu pokój w studenckiej dzielnicy) — musiał poraz trzeci kalkować na czeku siedem drobnych liter, o których tak od niechcenia opowiadał bratu. Tym razem postarał się o większy zasób i wziął pięć tysięcy. Ale nawet w swoich nadużyciach zachowywał się, jak przystało na wnuka cierpliwego chłopa z Quintenas, gdyż z uwagi na sumę znaczniejszą, rozdzielił ją na części.
Był o tyle przezorny, że z częścią tych pieniędzy grał tylko na wyścigach, bo przekonał się, że w szulerni przegrywa ciągle i posądzał, że go oszukują.
Ale szczęście było chwiejne.
Wygrał potem przegrał, i znów przegrał, potem znów wygrał, ale nigdy tyle, żeby mógł oddać w całości pożyczone pieniądze. Jednem słowem, w chwili powrotu pana La Croix, pozostało mu z pięciu tysięcy coś koło siedmiuset franków. Nie niepokoił się tem zbytecznie. Zwyczajem było w Banku Nortiera regulować rachunki bieżące w dniu 3 grudnia, chyba, gdyby klient osobiście zażądał tego przed terminem. Antoni Monneron obliczył, że pan La Croix, według, wszelkiego prawdopodobieństwa, nie będzie przed końcem roku sprawdzał cyfry swego depozytu. Fałszerz miał zatem przed sobą dwa miesiące czasu, żeby dołożyć kilka tysięcy do pozostałych mu siedmiuset franków. I prowadził dalej swoje po-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/207
Ta strona została przepisana.