Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/209

Ta strona została przepisana.

zwrócił, sprawa była prosta: sąd przysięgłych i roboty ciężkie...
Siedemset franków — wymówił głośno i powtórzył — siedemset franków... Trzeba wynaleźć cztery tysiące trzysta i to do jutra rana. Ale zkąd je wziąć? Zkąd?...
Pierwsza droga ratunku przedstawiła mu się wyraźnie. Było to cechą, charakterem Antoniego — dla którego wpływ Paryża bez wędzidła religii i właściwego towarzyskiego środowiska stał się tak zgubnym, że władze jego umysłu były niesłychanie wrażliwe i tęgie, wrażliwością czysto zwierzęcą człowieka, pochodzącego z gminu. Umysł jego był pozytywny i konkretny. Przyciśnięty do muru, bez wyjścia, Antoni wyobrażał sobie w tej chwili, z wyrazistością niemal namacalną te osoby, któreby mogły mu dopomódz, a na pierwszem miejscu swoją kochankę. W błyskawieznem mgnieniu oka ujrzał jej apartament na ulicy Longchamp i sypialnię Anieli przybraną pilśniowym muślinem. Ujrzał sam siebie przed chwilą, wybierającego się z powrotem do domu ojca i ją samą w tem łożu z jedwabnemi prześcieradłami, z którego wyskoczyła, żeby go odprowadzić do progu; widział jej rozkoszne ciało, rysujące się dokładnie w peniuarze z delikatnego jedwabiu lila, przybranym koronkami i pękami wstążek; jej nóżki z błękitnemi żyłkami, wsunięte w skórzane pantofelki wyłożone puchem łabędzim; jej blond włosy kędzierzawe, spadające na ramiona, jej podmalowane niebieskie oczy z wyrazem tkliwego rozmiło-