Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/235

Ta strona została przepisana.

uwagę żony, bo milczał wbrew zwyczajowi, chrupiąc rogalik i przeglądając z roztargnieniem ulubiony dziennik, a nie opatrywał tego czytania zwykłemi uwagami, naprzykład nad koniecznością wydarcia duchowieństwu wychowania młodzieży. Byłyby te uwagi i dziś bardzo na miejscu pomiędzy Julią, Antonim i Kacperkiem!
Pani Monneron miała charakterystyczny zwyczaj osób głęboko despotycznych: nie zwracała nigdy uwagi na drugich, chyba wtedy, kiedy ich potrzebowała, i to tylko dla posłużenia się niemi.
Nie patrzyła też teraz ani na męża, ani na córkę, która przyszła do śniadania bardzo zmieniona, ani na Jana, którego spojrzenia, zwracane kolejno na ojca i brata, zdradzały głębokie rozdrażnienie.
Pani Monneron miała na sobie „matinkę” z kaszmiru koloru vieux rose, z żabotem z czarnej koronki, a spodnicę z tegoż samego materyału zdobiły również koronkowe falbany. Farbowane włosy uczesane były według mody prowansalskiej.
Cała jej poranna toaleta ograniczyła się do bardzo powierzchownego umycia się i do hojnego obsypania się pudrem i to z takim pośpiechem, że cały obłok mączki, opadłszy z puszku na kaftanik, pokrył go białemi smugami.
Jadła, trzymając łokcie oparte na stole, i filiżankę z kawą na wysokości ust w jednej ręce, a w drugiej łyżeczkę.
Zajęta była tylko katalogiem ilustrowanym, który leżał przed nią, zawierającym szczegóły wyprze-