samą prostotą. Odlicz sam 5% i dasz biednym. A tę sumę oddasz mi, kiedy będziesz mógł. Proszę cię tylko, żebyś do chwili spłacenia długu powtarzał codziennie te słowa, które ci tu napisałem.
I nakreślił kilka wyrazów na kopercie.
— Nie dziękuj mi. Zanieś te pieniądze jak najprędzej tam, gdzie trzeba...
Młodzieniec wziął kopertę z rąk tego mistrza, artysty w kształtowaniu dusz ludzkich, którego ostatnie słowa były dowodem, że czytał w sercu swego ucznia, jak w księdze otwartej. Pomiędzy nimi dwoma przemknęło, jak wczoraj, coś nieokreślonego. Potem nauczyciel poruszył się, dając znak, że Janowi czas odejść, nie próbując nawet wyrazić tego, co obaj czuli.
Jan był posłuszny swemu dobroczyńcy i odszedł, powiedziawszy mu tylko:
— Dziękuję!
Ale całe jego zachowanie wymowniejsze było od słów. Wyszedłszy na schody, spojrzał na napis, położony przez Ferranda na kopercie. Były to słowa świętego Augustyna, któremi Bossuet zakończył swoje kazanie o konieczności cierpienia.
— Perdidtstis utilitatem calamitatis et miserrimi faci estis.
„Straciliście cały pożytek cierpień i staliście się najbiedniejszymi.”
Te słowa Jan powtarzał sobie, idąc piechotą przez bulwar Saint-Germain, a poruszyły one tajemną strunę w jego duszy, nigdy jeszcze nie wzruszonej tak silnie, jak dziś słowami filozofa. Szedł
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/251
Ta strona została przepisana.