epizod ponurego dramatu, w jaki został wplątany...
Po pierwszem oburzeniu nastała wątpliwość i Jan rozmyślał dalej:
— Musiał je przecież od kogoś dostać, te pięć tysięcy. Nie miał ich. Gdyby był miał, nie mówiłby tak szczerze z Julią. Jakże ona była wzburzona! Jakież słowa wyrzekła: „On jest na drodze do popełnienia zbrodni!” Jeżeli kto może mnie naprowadzić na właściwy ślad, to tylko ona...
Ta myśl była potwierdzeniem jego srogich obaw, łączyła się ściśle z niepokojami, jakie nim miotały przez ostatnich parę tygodni, więc nieszczęśliwy raz ją powziąwszy, pośpieszył co prędzej do siostry.
W kwadrans po rozstaniu się z panem Berthier był już na czwartem piętrze domu na ulicy Claude Bernardo, gdzie mieszkali Monneronowie.
Nie zdążył nawet zadzwonić, bo Julia czatowała na jego powrót. Zobaczywszy przez okno, że idzie, czekała na niego.
Wracał od strony ulicy Amyot, temi samemi ulicami, które były widownią dziecinnych początków romansu jego siostry z Rumesnilem.
Szedł z takim pośpiechem, że tchu mu zabrakło, kiedy chciał odpowiedzieć na zapytanie Julii.
Wciągnęła go do swego pokoju niespokojna, z płonącemi oczyma, z bijącem sercem i rozpalonemi rękoma.
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/258
Ta strona została przepisana.