I cóż? zapytała. Zastałeś Crémieux-Daxa?
A gdy on potrząsnął głową przecząco, jęknęła:
— Mój Boże! spóźniłeś się?!
— Nie@ — odpowiedział z cicha. — Dostałem pieniądze od kogo innego. Ale kiedy przyszedłem do pana Berthier, zastałem już wszystko zapłacone.
— Przez Antoniego?!
— Przez Antoniego...
—Przez Antoniego! — powtórzyła Julia bez tchu...
I niezdolna wymówić ani słowa, osunęła się na krzesło, z rękoma splecionemi na kolanach, z wejrzeniem osłupiałem.
Wyobraziła sobie ohydną scenę: fałszerza, wchodzącego do uwodziciela i dopuszczającego się w formie grzecznej, albo brutalnej — mniejsza o to w jakiej — tego wstrętnego szantażu.
Przed chwilą, po wyjściu Jana, pomyślała, może spróbować ze swojej strony przeszkodzić, jeżeli jeszcze czas, aby Antoni nie posłużył się imieniem.
Napisała parę słów do Rumesnila, błagając, ażeby nie spełnił żądania Antoniego, w razie gdyby ten pojawił się u niego. Zeszła na dół do odźwiernego, prosząc go o odniesienie tego listu i zastrzegając, ażeby go nie zostawiał w razie nieobecności
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/259
Ta strona została przepisana.