Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/260

Ta strona została przepisana.

dresata, a gdyby go zastał, ażeby zaczekał na odpowiedź.
Wydawała te polecenia, nie mogąc zapanować nad zawstydzeniem, pod zuchwałemi spojrzeniami małżonków Maradan, mających wątłe uszanowanie dla lokatorów, którzy na Nowy Rok dawali mizerne kolendy — dla tej „hołoty”, jak się wyrażali, łatwo się domyślić, że Monneronowie należeli do tej kategoryi.
Sztuka dziesięciofrankowa, dołączona do listu na dorożkę w obie strony dla pośpiechu, zmieniła odrazu zuchwalstwo odźwiernych na uniżoność, z pewnym odcieniem szyderczej poufałości, którą ludzie z pospólstwa dają nam zawsze uczuć ilekroć czynimy ich naszymi wspólnikami.
Julia przypomniała sobie szydercze słowa Antoniego, odnoszące się do pozostawiania listów u odźwiernego, w tej izdebce pomiędzy sznurem od dzwonka a kuchnią, na której syczał wiecznie kociołek z wodą.
Ach! jakież tu musieli robić uwagi nad odwiedzinami Rumesnila, i jakie będą robić nad jej nagleniem o pośpiech!
Ale niech tylko list dojdzie w porę, zanim Antoni odważy się na ten krok nikczemny!
Maradan powrócił z ulicy Varenne, odnosząc list...
Pan hrabia wyjechał na polowanie.
Mówił, on Julii, że się wybiera do krewnych na dwa lub trzy dni, w okolice Paryża.