dzieńca, zgodność wszystkich poszlak winy, wszystko zatarło się, zniknęło, o wszystkiem zapomniał. tak mało liczył się z rzeczywistością umysł tego nieuleczalnego ideologa!
List pana Berthier uspokoił go zupełnie i zadowolony powrócił do zwyczajnych majaczeń politycznych.
On, który nie był w stanie dojrzeć prawdy w ciasnem kółku rodzinnem, lubował się w pomysłach, dążących ni mniej, ni więcej, tylko do przewrotu w umysłowości całego narodu, w teraźniejszości i w przyszłości!
Cóż jednak dziwnego, że skłonność do złudzeń, zaślepiająca go ciągle w życiu prywatnem, nadawała kształt jego teoryom co do życia ogółu? Ten ojciec, który nie potrafił wychować ani jednego ze swych czworga dzieci, układał gruntowną zmianę systemu wychowawczego całego narodu, i z tą nieomylną logiką błędów, charakteryzującą ludzi tego stronnictwa, do którego należał, chciał go stworzyć na podstawach, będących w przeciwieństwie z przeszłością kraju i jego historyą!
Miał zwyczaj mówić z głębokiem przekonaniem, które mogłoby być śmiesznem, gdyby nie to, że uczciwi ludzie tego, co on, gatunku, podają rękę największym wrogom Francyi, dopomagając im do poniżenia kraju niszczeniem jego sił najżywotniejszych:
— „Rozum nie może nie mieć słuszności!”
W Janie podrażnione było nietylko rodzące się poczucie religijne, gdy słuchał tej przemowy — po
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/266
Ta strona została przepisana.