Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/286

Ta strona została przepisana.

— Wszak to także Richarda ten piękny wiersz. „Żeby przynajmniej rozległ się dźwięk twego imienia, Garibaldi!?” — zapytał Antoni.
Zręczne to przypuszczenie, za które podziękował mu serdecznym uśmiechem poprawiacz ćwiczeń uczniowskich, miało na celu, jak i obecność w domu tego wieczora, rozproszenie reszty podejrzeń, które mógł jeszcze mieć profesor.
Oszust nigdy dotąd nie był tak miły, tak serdeczny: pokazywał młodszemu bratu sztuki karciane ze zręcznością, mogącą obudzić niepokój, ale nie w ojcu, w którego oczach ta jedna cytata rewolucyjnego wiersza była świadectwem czystości moralnej.
Niepodobnaby zrozumieć upadku, w którym od stu lat pogrąża się Francya, bez tego jednego rysu, mało zauważonego dotąd, psychologii jakobinów. Można dążyć do „zbudowania nanowo społeczeństwa” (według wyrażenia smutnej pamięci Chamforta, rozumnego człowieka, którego Rewolucya ogłupiła i shańbiła, zanim mu ucięła głowę), ale nie można uniknąć dziedziczności. Podlega się jej więc i to wszystkiemi tkankami, z jakich składa się nasza istota; ale można ją też i wypaczyć.
Poczucie religijne jest właśnie jednym z jej objawów. Taki Monneron — jeżeli wolno jego nazwiskiem ochrzcić całą klasę społeczeństwa — jest wykolejonym chrześcijaninem, który przeniósł na pojęcia abstrakcyjne i nieścisłe cały religijny zapał swego atawizmu. Te pojęcia nie są dla niego tylko przekonaniem. Wyznaje je, jak religię. Ztąd wynika jego surowość i oburzenie względem odszczepieńców.
Monneron, jak to wykazał dowodnie podczas zama-