wdzięczać wszystko mężowi — to najwyższe szczęście. Zawdzięczać cokolwiek kochankowi — to hańba. Dla tego sama myśl, że Antoni w chwili rozpaczy zwrócił się o pomoc pieniężną do Rumesniila, a może jeszcze w jej imieniu, była dla niej nie do zniesienia.
Do uczucia obrażonej dumy przyłączyło się drugie uczucie: obawa, ażeby młodszy brat nie wykonał swej pogróżki i nie zażądał tłómaczenia od Rumesnila.
Wyobraziła sobie tych dwóch młodzieńców, stoJących przed sobą oko w oko: gniew jednego, oburzenie drugiego, ostre słowa, padające z ich ust — następstwa jeszcze gorsze tej sprzeczki...
A prócz tego nie miała dotąd odwagi wyznać kochankowi, w jakim stanie się znajduje, i sama nie chciała dotąd wierzyć...
Ale wskazówki, zaczerpnięte z dzieł lekarskich, nie pozostawiały jej już najmniejszej wątpliwości. Znalazła w nich potwierdzenie tego, czego się lękała.
Silne rozstrojenie nerwowe, towarzyszące początkom pracy macierzyństwa, powiększało męczarnie trudnego położenia, w którem się szamotała.
Co robić?
Jan zwróci Rumesnilowi te pięć tysięcy franków. Czy to będzie dostatecznym dowodem, że ona nie była wspólniczką starszego brata? Bo tego obawiała się najwięcej — znając dobrze Antoniego — czy nie posunął on swej bezczelności aż do powiedzenia, że siostra go przysłała?
A jeżeli Ademar uwierzył, że jest ona zdolną
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/296
Ta strona została przepisana.