czenie się ze mną przed widzeniem kogokolwiek Czekać będę we wtorek, o trzeciej, gdzie wiadomo.
Ten zagadkowy podpis bardzo wyraźnym był dla tego, do kogo się zwracało wezwanie nieszczęśliwej dziewczyny.
Boże! gdyby Julia mogła go była widzieć, jak otwierał telegram po uzyskaniu pozwolenia obu młodych kobiet, między któremi siedział, i jak go zgniótł w niecierpliwej dłoni i wsunął do kieszeni, zmarszczywszy lekko brwi! A potem powrócił do przerwanej rozmowy i prowadził ją dalej w tym samym tonie, zimno, paradoksalnie — i serce jego nie uderzyło nawet żywiej pod batystową wieczorową koszulą, z żabotem, umiejętnie ułożonym w zakładki. Ta wyszukana trochę elegancya była mu bardzo do twarzy, licowała z tą pastelowa fizyognomią o charakterze osiemnastego wieku.
Kochankowie schodzili się w domu, położonym na ulicy noszącej nazwisko D’Estrées, na cześć ostatniego marszałka z wsławionej rodziny.
Kilka ulic krzyżuje się w tym punkcie i dlatego Rumesnil tam wyszukał sobie kawalerskie mieszkanie, na parterze narożnego domu, ażeby kobieta, idąca do niego, mogła spostrzedz łatwo, gdyby ją kto śledził.
Można się domyślić, że ten przytułek rozkoszy nie został urządzony dla jednej Julii Monneron. Ona sama nawet, pomimo całego niedoświadczenia, nie dała się przekonać upewnieniom kochanka,