Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/310

Ta strona została przepisana.

zyskać zaufanie Jana, błagam cię o to! Ale nie taki sposób! I tak widuję cię tak mało! Stracić jeszcze tę sposobność mówienia z tobą, słyszenia twego głosu, widzenia cię — cieszenia się tobą? Nie! na to się mie zgodzę! I ty także nie zgodzisz się, gdy usłyszysz i drugą nowinę...
Patrząc prosto w oczy kochanka, z rękoma złożonemi w jego dłoniach, dodała:
— Jestem matką..
Straszliwe słowo zostało wymówione, a jej posępne źrenice szukały w jasnych oczach Rumesnila tego, co miało jej biedne serce, skrwawione i cierpiące natchnąć wiarą w jego miłość. Ostry błysk mignął w oczach Rumesnila i przeszył do głębi serce Julii — błysk ciemny i przenikliwy. Było to spojrzenie człowieka, który nagle zobaczył przed sobą niebezpieczeństwo i uzbraja się przeciwko chytrości kobiecej i zbiera siły. Nastąpiła chwila strasznego milczenia — a potem kochanek zapytał:
— Jesteś tego pewna?
— Tak — odpowiedziała z prostotą i smutkiem.
Jakąż boleścią było dla niej w tej chwili to oschłe i twarde zapytanie bez radosnego wzruszenia — bez słowa litości! Rumesnil ogarnął ją nanowo przenikliwem wejrzeniem. Widział, że jest szczera tak wyraźnie, jak wyraźnie widział w tem półświetle pokoju ż pozamykanemi okiennicami jej twarz zeszczuplałą, zapadnięte policzki, błękitnawe żyłki na pobladłych skroniach.
Oschłe serce młodego rozpustnika, które oddawna już biło tylko dla żądzy i dla ciekawości, wzruszyło się na chwilę litością, której Julia tak bardzo