Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/320

Ta strona została przepisana.

to wstęp do porażki. Lękać się popełnienia błędu jest już uznaniem, że ten błąd nie jest niemożliwy. Człowiek bezwzględnie uczciwy nie obawia się, że popełni kradzież. Pomiędzy nim a występkiem jest przestrzeń nie do przebycia. Obawa Julii Monneron wobec tego, co jej proponował Rumesnil, była już zesłabnięciem jej moralnego poczucia. Kto się lęka swej słabości, jest rzeczywiście słaby. Siedziała przeszło godzinę, walcząc z hypnotyzmem, jaki wywiera kochanek, nawet oddalony, na kobietę, której ciało opanował siłą swej żądzy. Pomimo, że dzisiejszego popołudnia Julia zdobyła się na odwagę uchylenia się od pieszczot Rumesnila, miała ona w swych żyłach truciznę wspólnie doznanych rozkoszy, która czyniła z niej — pomimo wszelkich oporów — własność uwodziciela. A gdy on rozpocznie znów tę samą rozmowę, a nie wątpiła, że rozpocznie, czy będzie się czuła tak samo bezbronną jak teraz, kiedy przeraża ja perspektywa odwiedzin u potajemnego operatora?
— Odmówię! — powtarzała sobie. — Muszę odmówić.
Ale gdyby była zupełnie pewna swojej stałości, czy doznawałaby tej obawy, że nie będzie mogła chcieć, którą znała aż nadto dobrze? Doznawała jej tak często, w czasach pierwszych schadzek, gdy sobie postanawiała, że nie pozwoli Ademarowi uścisnąć się za rękę, ani pocałować się, ani przemawiać do siebie w kuszący sposób. A jednak za każdym razem niedopisała jej wola. Może i teraz niedopisze?
Nie! — powtarzała sobie — nie wątpię!
I jakby samo wspomnienie Rumesnila obezwła-