Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/328

Ta strona została przepisana.

la do krytyki — Boga, który nagradza i karze, przed którym należy się ukorzyć i który przebacza.
Czemże dla Julii był ten Bóg, którego imienia ojciec nie wymówił nigdy za czasów jej dzieciństwa, a jeżeli później wspomniał o Nim, to zawsze stylem Kanta, którego objaśniał i tłómaczył nieskazitelny Barantin? Bogiem, którego ofiarowywał dla zaspokojenia religijnych uczuć córki, były „postulaty praktycznego rozumu, ” albo, pojęcie czystej sprawiedliwości” — „pojęcie ideału, ” wszystko wysoce filozoficzne, cudownie oczyszczone od wszelkiej skazy przesądów. Ale na co się zdadzą te mgliste opary, kiedy trzeba działać i powziąć jakieś postanowienie, kiedy serce zrozpaczone potrzebuje pomocy ze sfer nadziemskich, jakiejś pewności, którejby mogło się uczepić na wieki?
Ach, gdyby Józef Monneron mógł był zobaczyć walkę duchową, jaką toczyła jego córka w tej rozpaczy, jakież byłoby jego przerażenie i jaki wyrzut sumienia!
— Brak mi odwagi! — powtarzała sobie. — Mam przed sobą trzy drogi: albo, żeby Rumesnil ożenił się ze mną zaraz, a tego nie może uczynić;, albo żebym mu zaufała, jak tego żąda; albo, jeżeli nie mam na to dość energii, żebym skończyła raz na zawsze wszystko...
Myśl samobójstwa powracała bezustannie do tej duszy pozbawionej wiary, duszy wzniosłej pod wielu względami, a spętanej dolą, z którą się pogodzić nie chciała... Odpychała ją całą siłą swej młodości i teraz jeszcze ją odepchnęła.