Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/34

Ta strona została przepisana.



II.
PRZESZKODA.

Poszli więc ku domowi, a ojciec szedł pośrodku. Pierwsze wrażenie rozśmieszenia i wzruszenia minęło natychmiast i mówili o rzeczach obojętnych, a słowa padały ciężkie wśród ciszy i zadumy. Wszyscy troje byli pochłonięci myślami, które im ciężyły zanadto, żeby je mogli wypowiedzieć, a odejmowały im możność mówienia o czem innem. Ferrand z twarzy Jana, posępnej i zamkniętej w sobie, poznał, że jego wyjście na ich spotkanie nie znaczyło wcale przystania na warunki, czem się łudziła Brygida. I jej optymizm nie ostał się wobec tej udręczonej twarzy i rozpaczliwego spojrzenia, którem młodzieniec obrzucał ją co chwila. A ona, gdy patrzył na nią, idącą obok, gdy widział tę smukłą postać, ten profil regularny i myślący, te piękne błękitne oczy, pełne wyrazu, wydawała się jeszcze piękniejsza niż zwykle, jeszcze godniejsza miłości głębokiej i wiernej. Oj-