mi pierwotnemi, zasadniczemi, które jej przywracają, pewien rodzaj logiki.
Kiedy Julia na schyłku tej nocy, przepędzonej na gorączkowych i bezładnych rozmyślaniach, zasnęła na parę godzin, dokonała się w niej praca natury; dążącej samoistnie do uzdrowienia się bez współudziału woli. Ocknęła się, przejęta jedną tylko myślą: ażeby przekonać się, czy Rumesnil nie kocha jej zupełnie — opanowana jednem tylko uczuciem: rozpoczynającego się macierzyństwa.
Powróciła więc po tak bolesnem i długiem krążeniu do tego samego punktu, na którym zatrzymała się wczoraj, idąc na ulicę D’Estrées. Dwie tylko zaszły od tej pory zmiany: pierwsza, że zetknęła się z pokusą i nie mogła zmierzyć przepaści swojej słabości, zrozumieć, do jakich występków jest zdolną. Nawet wtedy, gdy pomimo anarchicznych zasad, wyszła na jaw jej prawdziwa natura francuskiej mieszczki, dla której wstrętna jest myśl przyjmowania pieniędzy od kochanka — a odziedziczone poczucie uczciwości wstrząsało ją dreszczem przerażenia na samo wspomnienie tego, na co chwilami zgadzała się już była w nocy.
Drugą zmianą było to, że powiedziała Rumesnilowi o dziecięciu, które nosi w łonie. I on także musiał rozmyślać nad tem zwierzeniem przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Teraz — po namyśle wydawało się Julii niepodobieństwem, ażeby takie było właściwe znaczenie słów, które jej Rumesnil powiedział przy pożegnaniu. A jeżeli się pomyliła? Jeżeli on tylko chciał wyrazić powątpiewanie co do jej stanu i konieczność poradzenia się specyalisty?
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/346
Ta strona została przepisana.