Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/359

Ta strona została przepisana.

nych lekcyj; odbędzie słabość zagranicą, mając przy sobie ojca swego dziecka. Jemu tak łatwo wyjechać. I uwiedziona dziewczyna roiła szalone projekty. Po zbyt wstrząsających wrażeniach ostatnich dni, a szczególniej ostatnich dwudziestu czterech godzin, jej wyczerpane nerwy postradały wszelką odporność. Zbliżanie się stanowczej próby, jaką miała być rozmowa jej brata z kochankiem, rozpalało w niej gorączkęj podobną do upojenia. Na kilka chwil, które miały trwać bardzo krótko, wszystkie rozumowania, wszystkie obserwacye, jakie czyniła, zostały zapomniane. Jest to zjawisko, trafiające się często u osób pielęgnujących istotę bardzo kochaną, a dotkniętą nieuleczalną chorobą. Wiedzą one o tem. Radziły się już dwudziestu lekarzy, bezsilnych wobec złego. Sama myśl o poradzeniu się nowego lekarza, o którym im ktoś powiedział, upaja je radosnem oczekiwaniem. Płaci się bardzo drogo za te napady chorobliwej nadziei, istne zatrucia, wywołane nadmiarem wrażeń, zdradzające zupełne wytrącenie z równowagi, niezdolność umysłu do zatamowania przypływu złudzeń. To nieumiarkowanie w nadziei jest bardzo niepokojącym objawem. Bywa ono zwykle wstępem do przerzucenia się w drugą ostateczność, do szalonego zwątpienia, którego nagłe wtargnięcie, popycha tak często do czynów gwałtownych, a nieodwołalnych. Julia Monneron miała być tego przykładem i ofiarą.
Miała rano iść do Sorbony o pół do dziesiątej, na wykład należący do kursu przygotowawczego do egzaminów w Sèvres. Co za wzruszający kontrast pomiędzy jej stanowiskiem, napoły dziecięce, a sercem jej tak udręczonem. Ojciec, zajęty w każdą środę ko-