Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/366

Ta strona została przepisana.

że jedna konsultacya wystarczy. Rumesnil nie wątpił, że Julia przyjdzie na ulicę d’Estrées, tem chętniej, że przeszkodził jej teraz w wybuchu oburzenia, który miał jej przynieść ulgę w gniewie. Doszedłszy do domu, gdzie mieszkali Monneronowie, rozstał się z nią nagle, pod pozorem zupełnie naturalnym, mówiąc:
— Nie mogę narazić Jana, ażeby na mnie czekał. — Więc do jutra, na ulicy d’Estrées. Przyjdziesz, gdy będziesz mogła... Ja będę tam od drugiej... A teraz nie myśl o mnie zanadto źle...
Zniknął już, a Julia stała jeszcze parę minut na chodniku nieruchoma, jakby skamieniała pod wpływem myśli, które obudziła w niej ta scena tak krótka, a tak niemiłosiernie wymowna.
Odgłos mijających ją z dźwiękiem brzękadeł koni Rumesnila, które stangret przejeżdżał ciągle, przywołał ją do przytomności.
Poszła machinalnie dalej, przystając przed wystawami sklepów i oglądając się w stronę faetonu, dopóki nie zobaczyła Rumesnila, jak wyszedł przed dom, wsiadł na kozioł, wziął lejce i odjechał szybkim kłusem.
Ademar pozdrowił ją nieznacznym ruchem bata, nie zatrzymując koni.
Julia patrzyła za wykwintnym ekwipażem, gdy zawracał za róg ulicy Gay-Lussac, za znikającą postacią młodzieńca. Potem, idąc za mimowolnym popędem, jak rano, gdy wybiegła z jadalnego pokoju, puściła się szybko, biegnąc prawie, ku domowi. Minęła okno odźwiernego, nie zauważywszy drwiących min Maradanów, którzy widzieli ją rozmawiającą na chodniku z tym, czyje odwiedziny tak często komen-