Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/367

Ta strona została przepisana.

towali. Przebyła pędem schody. Zadzwoniła drżącą ręką tak gwałtownie, że brat w głębi mieszkania odgadł po samem:dzwonieniu kto idzie.
— Domyśliłem się, że to ty... — zaczął, gdy we szła do jego pokoju.
I dodał natychmiast:
— Rumesnil wyszedł ztąd przed chwilą. Nie pomyliliśmy się. Od niego Antoni pożyczył pięć tysięcy franków... Oddałem mu te pieniądze. Ten interes jest więc już załatwiony. Czy trwasz cisgle przy swojem żądaniu? — mówił dalej, — Czy masz odwagę dowiedzenia się prawdy, jakakolwiek ona jest?..
— Żądam tego od ciebie — odrzekła. — Mówiłeś z nim o mnie, jak miałeś zamiar?... Tak? Co ci odpowiedział?...
— To, co przewidywałem — odparł Jan. — Dowiedziawszy się, że jego grzeczności zostały zauważone przezemnie — co nic nie znaczy, i przez innych — co znaczy dużo — zmieszał się bardzo. Był dla mnie serdeczny, bo on jest pomimo wszystkiego moim przyjacielem, prawdziwym przyjacielem! Przyznał, że był nieostrożny. Przepraszał mnie za to. Nie taił się przedemną, że jest tobą zajęty, bardzo nawet. Wszystko, co mówił, przekonało mnie, że nie jesteś winna temu, co się stało. Nie byłaś względem niego zalotna, zrozumiałem to wyraźnie. Wydałaś się przedemną z tą tajemnicą dopiero wtenczas, gdy na moje zapytanie „Czy jesteś bardzo nieszczęśliwa w domu rodziców?” — odpowiedziałaś mi: „Bardzo!” To, o czem ja się dowiedziałem dopiero wtedy, Ademar zgadł ode dawna. Oto i wszystko. Twoje moralne osamotnie-