Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/376

Ta strona została przepisana.

O kochanka tylko lękała się w tej chwili — o nim tylko myślała z namiętnością w dziesięćkroć wzmożoną żalem za to, co uczyniła.
Jakie szaleństwo popchnęło ją do zdradzenia tego, którego kochała — nad życie? Dlaczego nie zgodziła się na wszystko, byleby go tylko nie stracić? Dlaczego nie zgodziła się na ten najwyższy dowód miłości, jakiego od niej żądał, na posłuszeństwo — i zbrodnię? Czem usprawiedliwi swoje wyznanie przed bratem? I to jeszcze przed kim? Przed przyjacielem, do którego — jak dobrze wiedziała — Rumesnil był tak szczerze przywiązany! Ach! tego on nie przebaczy jej nigdy! Nie ujrzy go już nigdy takim, jak wczoraj, tak czułym, pieszczotliwym i pięknym! I to ona sama go odepchnęła, sama go zdradziła!...
Fala rozpaczy zalała nanowo to serce zdruzgotane, i złowroga myśl — tyle razy ją napastująca — powróciła z większą jeszcze siłą...
Porwała się szybko z miejsca i poszła do pokoju na drugim końcu korytarza, do pokoju Antoniego. Tam zaczęła otwierać szuflady, niepozamykane na klucz, i szukać na półkach szaf — pod ubraniami — dopóki ręka jej nie namacała zimnej stali, której dotknięcie przejęło ją dreszczem.
Pamiętała, że starszy brat miał rewolwer, który zawsze zabierał, wychodząc na nocne wycieczki.
Podczas owej ważnej rozmowy zrobił do niego aluzyę...
Julia trzymała teraz broń w ręku.. Wzięła ją