Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/381

Ta strona została przepisana.

mara pomyślał — ale szpiegować nie będę! To zbyt poniżające. Zresztą, jeżeli Julia nie ostrzegła Rumesnila, będzie on dziś wieczorem na zebraniu Związku, a jeżeli go ostrzegła, przyjdzie tam także. Nie zechce narazić się na posądzenie, że mnie unika...
Rozumowanie to, oparte na znajomości charakteru młodego panka i jego straszliwej próżności, podtrzymywało mściciela przez długie dręczące godziny tego popołudnia, w ciągu którego po czterykroć powracał do pałacu na ulicy Varenne, ażeby usłyszeć za każdym razem, że pan hrabia nie powrócił, albo że powrócił, ale żałował bardzo, że nie może czekać, bo jest zmuszony wyjechać natychmiast.
W przerwach tych bezowocnych odwiedzin, które wzmagały jego rozpacz, Jan przechadzał się bez celu, idąc prosto przed siebie, rozmyślnie, jak w ów dzień Wszystkich Świętych w minionym tygodniu, kiedy mu się zdawało, że spadł już na samo dno cierpienia i nędzy. A czemże tam to było w porównaniu z tem, co dzisiaj zaszło? Pierwsze słowa, wyrzeczone przez Julię:
— „Dlatego, że Rumesnil jest moim kochankiem...”
Dosięgły one Jana i zraniły w tak drażliwą strunę duszy, że nigdy jeszcze nie doznał podobnej męczarni. Zdawało mu się, że życie zamarło w nim pod wpływem boleści. Doznał w sercu uczucia zaduszenia, w mózgu nacisku i ciężaru, którego nie pozbędzie się już nigdy...
Widział przed sobą siostrę w objęciach przyjaciela, chwilami tak wyraźnie, że znieruchomiały, jak-