by sparaliżowany, musiał stać długi czas, czekając, aż się ten obraz rozwieje.
Chwilami ogarniała go zimna wściekłość, która nie widzi nic, oprócz zemsty. Za każdem usiłowaniem zobaczenia się z tym człowiekiem, który był ohydną, gniotącą go zmorą, wściekłość ta wzrastała.
Niepodobna mu było wracać do domu na śniadanie, a później na obiad. Drżał na samą myśl, że nie zdoła zapanować nad sobą, a chociaż był zdecydowany wyznać wszystko ojcu, jak zapowiedział był Julii, nie chciał — nie mógł uczynić tego — dopóki nie zostanie zniweczona ostatnia nadzieja uzyskania od Rumesnila uczciwego zadośćuczynienia.
Zjadł śniadanie w jakiejś restauracyi, w okolicach Szkoły Wojskowej, na jednej z ulic, przecinających ulicę d’Estrées — o ironio losu! Potem znów poszedł na ulicę Varenne. Ztamtąd, dla zabicia czasu, poszedł błąkać się w stronę Inwalidów. Wstąpił do muzeum, nie słysząc nic, nie widząc nic, czując wzrastającą niecierpliwość widzenia się z Rumesnilem, tak namiętnie pożądanem. Dopiero o siódmej, usłyszawszy od odźwiernego, że Rumesnil nie będzie na obiedzie w domu, zrozumiał, że pomimo całej dumy, na którą liczył, zdradziecki kolega postanowił go unikać.
Jan trafnie odgadł. Maradan przyniósł na ulicę Varenne list od Julii, ostrzegający kochanka, który chciał przedewszystkiem zyskać na czasie.
— To moja wina — powtórzył sobie brat, rozgniewany ostatnim zawodem. Powinienem był iść za pierwszą moją myślą i czekać na ulicy. Byłoby to szpiegowanie. Czemu nie? Względem nędznika wol-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/382
Ta strona została przepisana.