Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/409

Ta strona została przepisana.

z których jeden dał głos na Robetièra, a drugi na Monnerona. Introligator sam głosował na Crémienx-Daxa.
— Riouffol ma trzy głosy.. — oznajmił Crémieux-Dax, który wziął na siebie sprawdzanie głosów. — Więc on zostaje prezydującym... Panie Chanut, idziemy, jeżeli pan sobie życzy. Riouffol...
Introligator powstał.
Grwałtowna walka malowała się na jego twarzy i silna boleść w małych, czarnych oczkach, które wlepił w Crémieux-Daxa, Jana i Robetièra, z gniewem graniczącym z wściekłością. Uderzył pięścią w stół tak mocno, że aż się zachwiał, a papiery pospadały na ziemię.
— Chcieliście tego, panicze! Więc wojna... A! dobrześ pokierował sprawą, Crémieux-Dax! Doprowadziłeś do tego, czegoś chciał! Każesz mi Wybierać pomiędzy Związkiem a sumieniem socyalisty?... Już wybrałem... Nie poprowadzę tego oszusta — wskazał wyciągniętą pięścią na księdza Chanut — do tych dzielnych chłopców...
I pokazał drzwi prowadzące do sali, gdzie huczała teraz istna burza wycia i ryku.
— Proszę o dymisyę. Co? Kontent jesteś? Ale Związek dyabli wezmą... Dobrze wam tak! Zobaczymy się jeszcze... Do widzenia, Robetière! Twoi przodkowie, których wyganiały mnichy, byliby ci radzi, gdyby cię mogli zobaczyć!... I nasi także, Monneron, którzy odrabiali w pocie czoła pańszczyznę dla klechów!... A co do ciebie...
Podszedł do Crémieux-Daxa i wpatrując się w niego z nienawiścią tak gwałtowną, że nie był zdol-