lia, sądząc, że go zabiła, wymierzyła w swoje serce. Na widok nieszczęśliwej dziewczyny, leżącej na ziemi bez przytomności, w uwodzicielu ocknął się człowiek dobrej rasy, który umie zdobyć się na odwagę wobec niebezpieczeństwa.
Rumesnil zebrał się na siłę obandażowania swojej zgruchotanej ręki chustką, wyszedł, zawołał dorożki, pojechał do domu i zabrał jedynego człowieka z całej służby, któremu mógł zaufać. Posłał go z listem prosto do doktora Graux. Powrócił tymczasem sam na ulicę d’Estrées, gdzie w kwadrans po nim przybył lekarz, którego, na szczęście, list zastał w domu.
Rumesnil okazał się godnym swego rodu, przemilczając zupełnie o usiłowaniu zabójstwa, którego omal nie padł ofiarą i tłómacząc w inny sposób odniesienie rany. Zdobył się na odwagę — a niemałej mu do tego potrzeba było odwagi — i posłał po kolegę, którego tak niegodnie zdradził, żeby nieszczęśliwa Julia miała przy sobie od pierwszej chwili naturalnego swego opiekuna — brata. Teraz zaś siedział w pokoiku, w którym była wanna i gotowalnia, po za sypialnym pokojem, ażeby swoją obecnością nie utrudniać bolesnego położenia, i dlatego, że nie był w stanie spojrzeć w oczy bratu swej kochanki. Siedział tam na krześle, w cieniu, dręczony bólem nieopatrzonej rany, nasłuchując bacznie — jak żywy dowód prawdziwości słów Apostoła, przytoczonych przez lekarza.
W sypialnym pokoju Julia leżała na łóżku. Doktór dla pośpiechu porozcinał stanik, ażeby nie męczyć jej rozbieraniem, bo najmniejsze poruszenie
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/423
Ta strona została przepisana.