tymi, których się kocha, ale poto tylko, ażeby w danej chwili zetknąć ich i siebie z nią, jeszcze brutalniejszą, jeszcze bardziej nieubłaganą. Dowodem tego była sprawa z Antonim. Czy nie lepiej było powiedzieć odrazu ojcu wszystko, niż dopuścić do tego, ażeby się dowiedział od obcych?
Pan Berthier, tak samo jak Jan, chciał milczeć, dla oszezędzenia profesora, a jakiś wypadek nieprzewidziany zmusił go do ujawnienia wszystkiego. Poco odkładać wyznania, prędzej, czy później nieuniknione? Tak. Jan powie wszystko. Zażąda od ojca pomocy do wykonania projektu Julii, ale za zezwoleniem profesora. Pojedzie z nią za granicę, będzie przy jej rozwiązaniu. Jakiż inny cel ma teraz w życiu, oprócz tej siostry nieszczęśliwej? Układ, zaproponowany mu przez pana Ferrand przed tygogniem, na którym w głębi serca pokładał tyle nadziei, przestał już istnieć. Nigdy ten człowiek nie zgodziłby się oddać Brygidy, swojej ukochanej Brygidy, wzamian za uznanie religii, bratu uwiedzionej dziewczyny, sprawczyni morderczego zamachu na kochanka i samobójczego zamachu na siebie, tembardziej gdy drugi brat jest złodziejem i fałszerzem! Jan nie mógł bez nieuczciwości wymagać spełnienia danej obietnicy i powiedzieć temu zacnemu człowiekowi, temu uwielbionemu mistrzowi:
— Zgadzam się zostać katolikiem — przyjmij mnie teraz za syna...
I tu raz jeszcze narzucała się konieczność bezwzględnej szczerości. Ale z drugiej strony obowiązek niemniej ważny wymagał zamilczenia o hańbiących tajemnicach rodziny. Skończyło się więc ma-
SE Zm z rz i wy, — — ma, w a? m —
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/434
Ta strona została przepisana.