starszego syna za fałszerstwo i kradzież, i córki, zranionej przypadkiem, według objaśnienia doktora Graux...
Ale mimo to, był tem śmiertelnie zaniepokojony...
Co do syna — niestety! nie było już mowy o niepokoju.
Ujawnienie sprawy stało się zupełnie naturalnym sposobem.
Pan Berthier, przebaczywszy zrazu, jak wiadomo, Antoniemu, nie był jednak zupełnie spokojny. Wypytywał o niego kolegów. Jeden z nich powiedział, że Antoni bywa u bardzo świetnej damy z półświatka, znanej pod nazwiskiem Anieli d’Aray. Błazen opowiadał o tem sam, bo oprócz innych wad, lubił przechwałki i miał dużo próżności.
Pan Berthier dowiedział się, że Antoni gra na wyścigach i to o znaczne sumy.
W tedy wzmogły się jego wątpliwości, jakie miał co do tego chłopca, który już raz dopuścił się nieuczciwości.
Czy tylko historya o Montboronie była prawdą?...
Naczelnik wydziału w Banku Nortiéra uciekł się do wybiegu.
Wziął fotografię Antoniego, którą mu ten był ofiarował w czasach, gdy się cieszył łaskami zwierzchnika. Poszedł do biura Kredytu Departamentalnego, gdzie pseudo-Montboron miał otwarty kredyt, i tam pod pozorem ostrzeżenia dyrektora przed niebezpiecznym awanturnikiem, pokazał mu fotografię, którą dyrektor poznał odrazu.
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/439
Ta strona została przepisana.