Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/451

Ta strona została przepisana.

szego domu, od ubóstwa naszego bytu. Rozpusta wydawała mu się najwyższem użyciem, a ohydne zbytki nierządnicy arystokratycznym wykwintem. Julia czytała zadużo i zawcześnie. To, co czytała, obudziło w niej żądzę wrażeń i zrodziło wstręt do zajęcia nauczycielki, które jej wybrałeś. Oboje oni zawieszeni był na granicy dwóch światów — tego, w którym się pracuje, trudzi, znosi cierpienia i jest się pozbawionym wszystkiego, co miłe i tego drugiego świata wolności, zbytku, zabawy. Pokusa była dla nich za silna. — Zaklinam cię, ojcze, ażebyś, zanim ich potępisz, zastanowił się nad warunkami, w jakich rozwijał się ich charakter i potem dopiero wydał na nich wyrok...
— I cóż z tego? A ty? A ja? — pytał ojciec. — Przecież byliśmy w tem samem zupełnie położeniu? Wszystkie rodziny, pochodzące z ludu i zdobywające stanowisko — jak być powinno — zasługami osobistemi jednego z członków, czy nie stoją tak samo na granicy tych dwóch światów? Właśnie dlatego, że pochodzą z ludu — z roli — Antoni i Julia, powinni byli mieć taką wielką wdzięczność dla ojca zato, że ich wprowadził do mieszczaństwa — ich — którzy mieli być chłopami! A oni, zamiast wdzięczności, shańbili moje siwe włosy! Gdyby ich bańba została ujawniona, byłaby jeszcze sroższa. Syn profesora, republikanina, falszerzem i złodziejem! Córka profesora uwiedziona, usiłująca zamordować swego uwodziciela! Cóż to za gratka dla naszych wrogów! I o tych następstwach nie pomyśleli nawet, oni, którzy wiedzą, jak kocham tę wspaniałą korporacyę, do której należę! I ty żądasz odemnie pobłażliwości, żądasz, ażebym wyrozumiał ich postępowanie? Jeżeli nie zrozumiałem niebezpieczeństw,