Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/459

Ta strona została przepisana.

Cała nasza wewnętrzna istota bierze udział w tem współzawodnictwie, które powstaje między nami a towarzyszem pierwszych występów. Mierzy się siebie i swoje klęski i porównywa się z powodzeniem tamtego. Ten odcień zazdrości nie był jeszcze dotąd nigdy dokładnie zbadany. Ci, którzy go budzą, uważają za punkt honoru nie widzieć tego, a ci, którzy go doznają, nie przyznają się do niego.
Gdyby kto był powiedział Józefowi Monneron, że nienawidzi swojego dawnego przyjaciela, z którym tyle razy prowadził dysputy, tak, że go nienawidzi on, który nie miał nawet czasu na doktoryzacyę, że go nienawidzi za jego dobrobyt, za czas, który Ferrand może poświęcać pracy niezależnej, za jego piękne dzieło: „Tradycya i Wiedza,” w którem Monneron pomimo przeciwnych poglądów, podziwiał styl i układ, byłby się oburzył na podobny zarzut. A jednak wstręt tak gwałtowny był nienawiścią.
Na szczęście dla Jana, dla którego stwierdzenia tego faktu było bardzo bolesnem, przybycie pami Monneron przerwało rozmowę.
Czy Jan mógłby spokojnie słuchać ojca, dającego folgę uczuciom bardzo naturalnym, łatwo dającym się wytłómaczyć słabością ludzką i usprawiedliwić gruntownem przeciwieństwem zasad i umysłowego nastroju? Ale los oszczędził tej próby wielbicielowi Brygidy, przyzwyczajonemu do innych próśb, na jakie narażała go za zawsze od lat tylu pospolitość facierzyńska:
— Powracam z ulicy Oudinot — zaczęła mówić protesorowa. — Julii i tak jeszcze uszło na sucho. Nie jej nie będzie... Żby nie miała tej manii lata-