młody panicz był produktem mylnych doktryn, rządzących krajem — że w społeczeństwie, przywilewileje urodzenia, nie mając żadnych praw i żadnych obowiązków, stają się tylko narzędziem zepsucia.
Ale niemniej jest faktem, że pewne doktryny wzmagają, inne zaś zmniejszają prawdopodobieństwo pewnych czynów. Są one podobne do przepisów hygieny, niekoniecznie zabezpieczają od chorób, a jednak stanowią broń, którą nie należy pogardzać. Nauka obyczajów nie jest dotąd w stanie zdobyć się na orzeczenia stanowcze. Ogranicza się ona do wskazówek empirycznych i bardzo skromnych, ale które nabierają szczególnej wartości, gdy się stanie wobec jasno określonego wypadku.
Uciekając się do bardzo skromnego porównania, zapytujemy: czy ojciec — podczas panującego tyfusu — przebaczyłby sobie, że nie czuwał nad tem, jaką wodę piją dzieci, gdyby jedno z nich umarło na tę chorobę? Może być, że dziecko, choćby było najbardziej strzeżone, umarłoby tak samo. Ale przynajmniej ojciec wypełniłby wszystko, co do niego należało.
To samo dzieje się i w sprawach natury moralnej, jeżeli zetkniemy się z nieszczęściem, którego można było uniknąć przy odrobinie ostrożności. Możemy sobie przedstawiać, że nawet te ostrożności nie byłyby lekarstwem bezwzględnie skutecznem. Wystarcza samo przypuszczenie skuteczności, żeby nam sumienie wyrzucało, iż zaniedbaliśmy to, co do nas należało.
I ten właśnie niewyraźny wyrzut zbudził w duszy Józefa Monnerona słowa syna. Dowody najsta-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/468
Ta strona została przepisana.