Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/483

Ta strona została przepisana.

na to złapać, a tamten skorzystał z tego?... Czy ona taka ładna? Jakaż ona jest? Musiałem ją spotykać z ojcem... Nie przypominam sobie... Biedny Jan! taki prawy, taki prosty, taki szczery! Żeby tylko ta dziewczyna i jej ojciec nie nadużyli jego łatwowierności! Cel uświęca środki... A. M. D. G.[1] Dał mu jednak te pięć tysięcy franków... Cóż to dla niego znaczy? Jest bogaty, a wiedział, że te pieniądze zostaną mu zwrócone... Ach, jakżebym pragnął oddać je dziś! Miałbym pretekst do pójścia do niego... A gdybym tak poszedł? Czy nie mam tego pretekstu? Mój syn pożyczył od niego znaczną sumę. Dowiedziałem się o tem. Jako ojciec przychodzę mu podziękować. To jest rzecz więcej niż dozwolona, bo obowiązująca. Podziękować mu za to? A może wymówić.. Bo o takiem żądaniu należy zawiadomić głowę rodziny, tem więcej między kolegami. Mam prawo rozmówić się jasno z Ferrandem i zrobić mu wymówkę bardzo grzecznie, ale stanowczo, tembardziej, że mogę dziś zapowiedzieć zwrot długu w. ciągu trzech dni... Ta zwłoka nawet, której powód mu objaśnię, przypominając, że jednak wiedział o mojem ubóstwie, da mu jeszcze wyraźniej uczuć, że nie powinien był dawać młodemu, ubogiemu chłopcu tak znacznej sumy... Tak, pójdę do niego i to nawet zaraz...

Wśród tych bezładnych rozmyślań profesor wykonał zwrot niespodziewany i w kwadrans potem stanął przed drzwiami ojca Brygidy. Że pamiętał tak dokładnie adres Wiktora Ferrand, kiedy stosunki

  1. Na większą chwałę Bogu.