Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/488

Ta strona została przepisana.

— Więc jeżeli pani pozwoli, zaczekam... Przerwałem pani zajęcie, i proszę nie uważać na moją obecność...
— Moja robota nie jest pilna — odpowiedziała Brygida. — Przepisywałam rękopis ojca...
— Jest pani jego sekretarzem? — zapytał Monneron.
— Przepisuję tylko, nic więcej... — poprawił Brygida.
— Czy ojciec przygotowuje nową pracę? — pytał protesor.
— Nową pracę? nie, to tylko druga część jego studyum o kardynale Newman, której druk rozpoczął się w zeszłym miesiącu...
I wymieniła tytuł pisma najwięcej rozpowszechnionego pomiędzy tymi, którzy w ostatnich czasach mieli odwagę bronić świętej sprawy spokoju społecznego wobec dzikości rewolucyonistów z nizin społecznych, a złej woli lub zaślepienia rewolucyonistów z wyżyn.
— Nie czytałem tej pierwszej części — odpowiedział Monneron. — Zresztą, zapewne pani wiadomo, że nie podzielam zasad tego Przeglądu. Nie czytuję go nigdy...
— A jednak czyby nie było dobrze — odważyła się powiedzieć Brygida — ażeby przeciwnicy, działający w dobrej wierze, zapoznawali się z sobą? Gdyby pan czytywał to pismo, mógłby się pan przekonać, jak dalece stara się ono być bezstronnem...
— Nie można być bezstronnym w czasie walki — odpowiedział rewolucyonista. — Powiedziałbym na-