Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/498

Ta strona została przepisana.

na nieuleczalną niezgodę — bo takiego lekarstwa niema, ale jej złagodzenie, jej humantzacyę, jeśli można tak się wyrazić, tak samo, jak ich starsi przewodnicy, w serdecznem uczuciu i prawości, w tych głębokich zaletach, które podtrzymują ciepło i dobroczynny wpływ żywych źródeł duszy wśród najbardziej opłakanych błędów.
Założyciel Związku Tołstojowskiego przybiegł wczesnym rankiem do przyjaciela, którego zniknięcie w przeddzień, wśród takich okoliczności, zdumiało go niepomiernie. Wiedział, że jakiś służący przyszedł po Jana Monneron, ale bez żadnych więcej szczegółów. Zadziwił go ton, jakim zuchwała Paulina oznajmiła mu, że Jan nie wrócił na noc. Popędził do Rumesnila, drugiego dezertera ze strasznego posiedzenia, zakończonego niczem, gdyż ksiądz Chanut nie zdołał wymówić ani jednego słowa, a żeby go wyprowadzić bezpiecznie i nie wystawić na napaść towarzyszów Riouffola, trzeba było wezwać na pomoc policyę!
Opłakany upadek uniwersytetu ludowego nie zniechęcił jednakże idealisty. Zabrał się zaraz do roboty, ażeby odbudować komitet. Zastał Rumesnila w łóżku, z obandażowaną ręką; ranę swoją tłómaczył on nieszczęśliwym wypadkiem z bronią. Crémieux-Dax za wiele wiedział szczegółów z życia tego podejrzanego kolegi, ażeby nie miał odnaleźć łącznika pomiędzy tym wypadkiem a niezrozumiałem oddaleniem się wczoraj brata Julii. Powrócił więc na ulicę Klaudyusza-Bernarda popołudniu, gnany tam niepokojem o przyjaciela, dla którego miał tak głębokie przywiązanie, i pragnieniem zjednania go dla