swoich projektów reformy Związku Tołstojowskiego. Sama bladość Jana, jego oczy rozgorączkowane bezsennością, jego usta zacięte z goryczą, świadczyły, że obawy Crémieux-Daxa nie były płonne. Ale na pierwsze serdeczne słowa zapytania o zdrowie i powód opuszczenia wczoraj zebrania. Jan odpowiedział jak człowiek, który postanowił bezwarunkowo milczeć, pytający więc zaprzestał badania. A gdy zaczął mówić o rzeczy najważniejszej dla niego — o Związku Tołstojowskim — Jan powiedział:
Miałem do ciebie pisać i przesłać ci prośbę o wykreślenie mnie ze Związku, jeżeli wogóle Związek jeszcze istnieje po tych wczorajszych ohydach i ich zakończeniu, o którem mi mówisz. Ty sam się usuniesz...
— Nie mam wcale tego zamiaru! zawołał Crémieux-Dax — ani ty także tego nie uczynisz... Oficerowie nie podają się do dymisyi na polu bitwy...
— Chyba, że przekonają się, iż walczyli pod niewłaściwym sztandarem przerwał Jan.
— Co przez to rozumiesz? — zapytał Crémieux-Dax.
— Że miałem się za socyalistę — odpowiedział Jan stanowczo — ale nim już nie jestem; że byłem wyznawcą zasad 1789 roku i Rewolucyi, a teraz już nim nie jestem; że wszystkie pojęcia, w jakich mnie wychowano i które tak długo uważełem za niepodlegające zaprzeczeniu, wydają mi się dziś zupełnie błędne. Myślałem dotąd, że pomiędzy nauką a religią zachodzi sprzeczność, niemożliwa do usunięcia, teraz przekonałem się, że godzą się z sobą najzupełniej. Wierzyłem, że demokracya godzi się z nauką, a wi-
Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/499
Ta strona została przepisana.