Strona:PL P Bourget Po szczeblach.djvu/505

Ta strona została przepisana.

potrzebujesz więc mojego zezwolenia, ale jeżeli tego żądasz, daję ci to zezwolenie... A teraz — dodał — idź do narzeczonej...


∗             ∗

Profesor, zostawszy sam po wyprawieniu Jana na ulicę Tournon, osunął się na fotel przed biurkiem: miotany uczuciami tak sprzecznemi, że sam nie był w stanie ich rozeznać.
Z czworga dzieci jedno przynajmniej będzie szczęśliwe — jak powiedziała biedna Julia.
Ojciec miał sposób ulżenia w pewnej mierze cierpieniom tamtych dwojga, a Kacperek miał przyszłość przed sobą.
Ale on sam był złamany
Nawrócenie się Jana do zasad, które namiętnie i stale nienawidził, odkąd zaczął myśleć i rozumować, sprawiało mu ból, a ten ból musiał znosić sam, nie dzieląc go z nikim.
Drugiem wrażeniem, jakie wyniósł z bytności u Ferranda, była postać słodkiej i rozumnej Brygidy, która mu się ukazała jak prawdziwa towarzyszka umysłowego życia męża, a w tej chwili obecność żony, jego własnej towarzyszki życia, tak źle dobranej, byłaby dla niego tylko jedną więcej przykrością.
Zgnębienie profesora było tak wielkie, że usiłujac otrząsnąć się z niego, sięgnął — jak zwykle czynił w ciężkich chwilach — po jednę z książek, które go tylekroć pocieszały.