Z ulicy Tournon na ulicę Klaudyusza Bernarda, przy której mieszkali Monneronowie, nie jest daleko. Jakże szybko przebywał tę przestrzeń Jan, gdy biegł w odwiedziny do swego nauczyciela, z nadzieją, ujrzenia wysmukłej postaci, jasnych włosów, błękitnych oczu i uśmiechu Brygidy! Wtedy wydawała mu się ta droga daleką. A dziś, gdy wyszedł po rozmowie, której następstwem miało być ostateczne zerwanie, jakże ta sama przestrzeń wydawała mu się krótką! Wolałby, żeby milowa odległość rozdzielała te dwa domy, żeby z sercem wzburzonem po tem, co powiedział i usłyszał, nie potrzebował zetknąć się tak zaraz ze smutkami ojcowskiego domu.
Duszą jego miotał ból nieszczęśliwej miłości.
Poświęcenie, na które się zdecydował, wymagało wysiłku przeciwnego naturze ludzkiej. Niepodobna poskromić miłości bronią abstrakcyjnych pojęć, jak